W roli głównej Revlon, Emerald City 032. Lakier matowy, czego nie zauważyłam jak ściągałam go z półki. :P Cena średnia, bo ok 20 zł. Kupiłam go tylko dlatego, że na bonie upominkowym zostało mi właśnie tyle, więc nie było mi szkoda. Szczerze? Sama nie wiem, efekt bardzo ciekawy. Maluje się nim tak sobie, ma skłonności do zacieków. Z trwałością najgorzej, bo końcówki powycierały się już następnego dnia, topem nie chciałam psuć matowego wykończenia, za to schnie błyskawicznie.
Tu z pieczątkami odbitymi lakierem Essence, trochę bardziej na bogato. :) Blaszka konad, m36-1. Zielone i srebrne (cyrkonie, to za dużo powiedziane) kamyczki. :)
Mani wytrzymał krótko, pieczątki bez utwardzacza bardzo szybko się wycierały, no i te kamyczki.... przyklejone w takich miejscach troszkę odpadały. :P Jak najbardziej dają radę na imprezie czy jakimś wyjściu, na dłuższą metę odpada... no chyba że całymi dniami się leży i pachnie...:)
piękny kolor- bardzo nietypowy!
OdpowiedzUsuńśliczne paznokci, bardzo mi się podobają ;)
OdpowiedzUsuńMam ten lakier i ja jestem z niego bardzo zadowolona :) Sięgając go z półki też nie wiedziałam, że będzie matowy :) Jednak ja zawsze pokrywam go Topem i nie narzekam, bo kolor piękny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKolor faktycznie świetny i właśnie 2 dni temu malowałam nim mamie razem z topem.. nabrał jeszcze wyrazu, no i trzymał się w końcu porządnie. :)
OdpowiedzUsuń